Zaczęło się od zgubionych biletów, które prawdopodobnie zostały wyrzucone przez przypadek razem z rozbitymi talerzami i szklankami… A wiadomo jak z biletami na Metallicę. Rozchodzą się w dziesięć minut i po sprawie. Wyobraźcie więc sobie sytuację: gorąca głowa, odliczanie dni do odlotu, godzin do koncertu, a tu brak wejściówek! Praktycznie do ostatniego momentu nie wiedziałem, czy wejdziemy. Sytuacja wyjaśniła się około 15:03 podczas rejsu bujającym promem po wodach Sztokholmu… Euforia wewnętrzna! A więc jednak zobaczę Metallicę po raz pierwszy w hali (Chorzów 2008 i Warszawa 2010 w plenerach, a to nie oddaje istoty rzeczy)…
Pogoda niewiarygodna. Idealna dla spacerów i rozmów w klimatycznych knajpkach starej części centrum. Zanim przejdę do koncertu, muszę zaznaczyć dwie sprawy, które sprawiły, że ten kolejny wyjazd do Szwecji dał mi nowy bagaż refleksji. Na początek truizm… Metallica to niepowtarzalny fenomen. „Boże, wszędzie ta Metallica” – cytuję słowa Yasi dżan. Z każdego zaułka, z każdej uliczki, w przydrożnych restauracjach, w pasażach – gdzie nie spojrzysz, tam ludzie w koszulkach Metalliki. Można byłoby zorganizować niezłą wystawę tych t-shirtów. Niektóre motywy były naprawdę niespotykane. Szczególnie ten z wikingiem w niebiesko-żółtych barwach, napisem STOCKHOLM 18 i logiem zespołu. Często przytaczane hasło „Metallica Family” nie jest pompatyczną bzdurą. To się dzieje, to jest, to udokumentowały chociażby teraz ścieżki Sztokholmu.
Aspekt drugi. Niestety często w natłoku myśli nie potrafię uchwycić wartościowej, dlatego szybko umykającej chwili. Scenerii. Dopiero, kiedy Yasmin pokazuje mi fotografię, dostrzegam niepowtarzalność momentu, który dla zamkniętego umysłu na zawsze może pozostać nieoświecony, nieodkryty. W przyszłości napiszę tekst o fotografiach wykonanych przez Yasmin. Dziewczyna ma zmysł artystyczny. Warto to opublikować i opisać z perspektywy towarzysza wędrówki. Bliżej mi do literatury i muzyki, niemniej zauważam, że z dobrej fotografii też może wybrzmieć kilka przeszywających słów, dźwięków. Popatrzcie na to zdjęcie wykonane w hali przed startem… Niby nic, a jednak „coś”.
Po sobotnim koncercie (Metallica zagrała w Sztokholmie dwie sztuki: 5 i 7 maja) obejrzałem fragment, kiedy to Rob Trujillo i Kirk Hammett sięgnęli po piosenkę Europe. Byłem zaskoczony pustymi miejscami na płycie. Co jest? Metallica nie zapełnia już hali? Zapełnia, zapełnia. W poniedziałek Ericsson Globe był pełniutki. Mało tego! Metallica pobiła rekord frekwencji tego miejsca. Na Instagramie można znaleźć zdjęcie Hetfielda z karteczką 17 303. ABBA zdetronizowana na własnej ziemi! Odnośnie do ABBY… Wiedziałem, że sięgną po coś z repertuaru tego zespołu. Mam nadzieję, że Tomek K. zachował w skrzynce odbiorczej SMS-a, którego mu wysłałem przed wylotem. Potwierdzi. Męczył się Trujillo z tym Dancing Queen, okrutnie się męczył… Nie słyszałem jednak żadnych gwizdów publiczności, o czym tak ochoczo piszą teraz media. Był wspólny śpiew, aplauz.
Cały koncert to była najwyższej jakości metalowa jazda. Co prawda zajęliśmy miejsca siedzące, ale ja i tak co chwilę zrywałem się z krzesła, by ryczeć każdy utwór. Hardwired…; Atlas, Rise!, a później powrót do klasyki: Seek And Destroy; Hit The Lights i Welcome Home (Sanitarium). Ciarki przeszły, kiedy Hetfield melorecytował w ramach preludium do Halo On Fire. Ucieszyła mnie tak duża ilość kawałków z najnowszej płyty. Nie zachwiało to bynajmniej żelaznymi punktami repertuaru. Perfekcyjnie wykonany One (ze skromną pirotechniką, za to z wyświetleniem portretów żołnierzy), Master Of Puppets, na bis Nothing Else Matters. Mnie jednak najbardziej podziurawiło wykonanie Fight Fire With Fire z wybuchami ognia i szalonym Ulrichem na bębnach. Cóż za tempo, cóż za perfekcja! Hetfield nie zniżył na szczęście swojego poziomu wykonawczego do jakości opublikowanej niedawno biografii (odsyłam do RECENZJI). Zaprezentował wysoką formę.
To była kolejna płonąca majówka. W ubiegłym roku pisałem o koncercie Johna Mayera ze szczególnym uwzględnieniem piosenki Slow Dancing In A Burning Room. Teraz Metallica… Wydaje się, że węgla było więcej, toteż odczucie gorąca upojniejsze. Metallica pożegnała Sztokholm utworem Enter Sandman. Będziecie go mogli usłyszeć w trakcie Festiwalu Nauki i Sztuki w ATH. Zaprezentuję tam wykład W poszukiwaniu źródeł ciemnych potęg… E.T.A. Hoffmann „Piaskun” – Metallica „Enter Sandman”. Zapraszam 18 maja o godz. 11:15 do budynku L!
maj 2018