Sobota, 26 sierpnia, impreza integracyjna mojej drużyny. Wrzawa, rumor, głośne rozmowy. Nagle ktoś się odzywa: „Grzegorz Miecugow nie żyje”. Uderzyło… Sobota, 2 września, wróciłem z wyjazdowego meczu i włączyłem TVN. Zamiast tradycyjnego o tej godzinie Szkła kontaktowego, wspomnienia, fragmenty wywiadów i przede wszystkim relacja z pogrzebu Grzegorza Miecugowa. Szczególnie poruszyła mnie mowa pożegnalna wygłoszona przez Tomasza Sianeckiego i niepowtarzalny wydźwięk utworu Niepokonani – zagranego przy grobie przez dwóch muzyków Perfectu: Dariusza Kozakiewicza i odzianego w czerń Grzegorza Markowskiego. W trakcie transmisji ciągle wracałem myślą do mojego, niestety jedynego, spotkania z Grzegorzem Miecugowem podczas ubiegłorocznych Śląskich Targów Książki w Katowicach.
Oglądam „Szkło kontaktowe” praktycznie codziennie. W momentach, kiedy trenerowi zdarza się przeciągać zajęcia treningowe, często przypominam: „Trenerze, nie zdążę na Szkło…”. O godzinie 22:00 lubię zasiąść w fotelu, wyluzować się i słuchać komentarzy dotyczących wydarzeń kulturalnych, społecznych, najczęściej politycznych. Pasuje mi formuła tego programu, czyli dialog z przymrużeniem oka i z zachowaniem kurtuazyjnego dystansu. W trakcie dnia pochłania mnie wiele zajęć, więc taka pigułka informacyjna przekazywana w spokojnej atmosferze jest najlepszym preludium snu. Bardzo się cieszę, kiedy w studiu gości Artur Andrus czy Tomasz Jachimek. Obłędny jest również pan Iwaszkiewicz z kultowym już powiedzeniem: „Z pełnym uszanowaniem” – kierowanym niezmiennie w stronę prezesa Kaczyńskiego. Podziwiam też Tomasza Sianeckiego za staranną polszczyznę i rzetelność dziennikarską, ale jakoś zawsze wolałem Grzegorza Miecugowa w roli gospodarza „Szkiełka…”. Kto by się spodziewał, że 9 sierpnia to już ostatni raz…
W październiku ubiegłego roku otrzymaliśmy z Romanem Kostrzewskim zaproszenie do Katowic na Śląskie Targi Książki, by tam promować Głos z ciemności. Po miłym spotkaniu z fanami Romka, wielbicielami Kata i czytelnikami, wyruszyłem w gąszcz stoisk w poszukiwaniu białych kruków. Pamiętam, że szedłem w towarzystwie taty i nagle ujrzałem Grzegorza Miecugowa. Nie mogłem zmarnować takiej okazji. Chwilę pogawędziliśmy o szkole, o programie. Tata ponarzekał na telefony widzów do „Szkła…”, a pan Grzegorz przyznał mu rację, mówiąc: „Najsłabszy element programu”. Następnie wymieniliśmy się książkami, dedykacjami, uwieczniliśmy tę krótką chwilę na fotografiach. Po dziś dzień jestem zaszczycony, że miałem okazję porozmawiać z takim Dziennikarzem.
Grzegorz Miecugow w Szkiełko i wokół:
„I tak się rozpadniemy. Powiedzenie „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” jest prawdziwe. Składamy się z atomów, które być może kiedyś tworzyły coś zupełnie innego (…). To się w naturze cały czas miesza. My się w proch obrócimy i z naszych ciał zaczną się tworzyć jakieś inne rzeczy. W tym sensie jesteśmy w drodze. W tym sensie ja, ten dotykalny, będę nadal funkcjonował w innych rzeczach. Natomiast czy to, co tworzy mnie, zostanie, to w większym stopniu zależy ode mnie. Co ja z tym „ja” zrobię? Czy zostanie po mnie jakiś ślad, że ktoś będzie wracał do tego, co ja mówię, co zrobię, czy zostanie po mnie pamięć?”…
Panie Grzegorzu, dziękuję za książkę, za programy, za wiedzę. Szerokiej drogi.
wrzesień 2017